Tom Ford to marka z kręgu fashion, ale stosunkowo nowa. Może wydawać się mało znana i na starym kontynencie nie zdobyła takiej sławy i renomy jak europejskie marki takie jak Versace, czy Lancome. Pochodzący z USA projektant stworzył wiele zapachów, które uczyniły go popularnym i można powiedzieć, że rozwój jego sławy nadal postępuje. Perfumy Forda cechuje klasa sama w sobie. Nie są potrzebne wymyślne flakony, przyciągające wzrok reklamy, skandale. Wystarczy spojrzeć na butelki serii Black Orchid. Są niby proste, ale ich opływowy kształt przywodzi na myśl luksus. Żadnego ocierania się o kicz, czy tandetę. Prostota, dobry gust i wyjątkowy odbrobinę zachowawczy styl powoduje, że ma wierne fanki, których grono się powiększa.
Black Orchid
Ten zapach jest jednym z najbardziej znanych. To nim Ford podbił rynek europejski. Zapach jest przeznaczony dla kobiet, ale ociera się o męski. Jest bardzo ciężki, męski, zbyt toporny, niby słodki, ale też z pewnością bardzo seksowny. Dla niektórych nienoszalny. Kobiety, które lubią świeżaki, albo ciepłe kobiece perfumki go nie polubią. Gęsty i toporny może skutecznie odstraszać dlatego polecany jest wieczorową porą. Może powodować migrenę, a przy jego trwałości należy z nim uważać. Tylko oszczędna aplikacja zapewni nam efekt ekskluzywnego zapachu. W perfumach bowiem „ile” jest ważne równie bardzo jak „co” na siebie nakładamy. Black Orchid to dodatek do małej czarnej, lub garnituru na gołe ciało. Ogromny seksapil zapachu sprawia, że nie potrzeba zbyt wielu dodatków, by przyciągać spojrzenia płci przeciwnej.
Dla niej i dla niego
Ford poszedł z duchem czasu. Stworzył bowiem całkiem udaną serię unisexów. Perfum, które mogą być stosowane zarówno przez mężczyzn jak i kobiety. Nie jest to nowość w dziedzinie perfum, ale niewiele marek odważyło się wypuścić tyle tego typu zapachów w ramach jednej serii. Zapachy są wakacyjne, ale bardzo uniwersalne. Seria Private Blend Neroli Portofino Collection zawiera w swoich zbiorach zapachy mandarynki, kwiatu neroli. Duża ilość bergamotki, cytryny, świeżych nut zapachowych w każdym z zapachów tej serii przywodzi na myśl wodę kolońską. Jednak parametry są oszałamiające, trwa na skórze przez wiele godzin. Rozgrzana słońcem skóra wydobywa z tego zapachu śródziemnomorski koktajl orzeźwienia. Piękne, proste niczym flakonik alchemika buteleczki w kolorach wody morskiej – zielonkawe, turkusowe przywodzą na myśl Lazurowe Wybrzeże, albo włoskie plaże. Orzeźwienie jakie zapewniają te zapachy sprawiło, że mimo wysokiej ceny zauważana przez konsumentki jest ich jakość, prostota, wytrawność kompozycji. Zapach mogą z powodzeniem stosować mężczyźni, gorzkie cytrusy doskonale układają się na męskiej skórze, pasują do lnianej koszuli, skórzanych akcentów. Zapach wydaje się być idałem na wakacje na południu Europy. Można zabrać ze sobą jeden flakonik i używać we dwoje, oszczędzając miejsce w bagażu.
Piżmo
Oprócz serii cytrusowej, świeżej i wakacyjnej Ford w 2009 roku pokusił się o wypuszczenie na rynek serii z piżmem. Wszystkie zapachy w tej kolekcji są przeznaczone dla kobiet. Są to cztery wariacje na temat piżma. Kolekcja nosi nazwę Private Blend White Musk Collection. Białe piżmo jest akcentem bardzo lubianym przez kobiety, kojarzy się z czystością, umytym świeżo ciałem, nakremowaną skórą, drogim mydełkiem do ciała, balią pełną mydlin. W tym przypadku piżmo występuje, albo solo, albo zostało podkręcone jakąś nutą. Na przykład jedna z opcji to blend piżma z seksownym jaśminem, inna to zapach zamszu, dla fanek bardziej skórzanych akcentów. Ostatnia propozycja to miejskie piżmo. Zostało one podrasowane jaśminem, śliwką i miodem, co jest niezwykle kuszącym połączeniem. Śliwka w perfumach jest jednym z najbardziej wdzięcznych owoców. Często to właśnie ta nuta, skłania kobiety do zakupu jakiejś wody. Słodycz i głębia jaką nadaje perfumom jest niezastąpiona.
Pustynna słodycz
Teraz prawdziwa gratka dla fanek perfum. Coś co jest dumą domu mody Ford. Zapach, któy kobiety kochają. Ma niemal same pozytywne opinie. Ale jest niepowtarzalny i nie jest zwyklakiem. Jest małopopularny, ale doceniany. Mowa tutaj o Sahara Noir – zapachu, ukrytym w buteleczce podobnej do tych z serii z czarną orchideą. Tym razem jednak butelka jest złota. Nuty zapachowe sugerują moc i tak też jest. Orientalno-kwiatowa mieszanka potrafi zawrócić w głowie. Zapach jest mocno dymny, blasamiczny – nuty takie jak kadzidło, balsam egipski, bursztyn, czy miód tworzą zawiesisty syrop. Niezwykle zmysłowy zapach, duża moc i projekcja. Kadzidło prosto z kościoła – inne nuty nie mają znaczenia. Zapach ponoć wycofany, ale warto o nim wspomnieć. Jeśli go znajdziecie w perfumerii warto porównać z czymś podobnym np Opium od Yves Siant Laurent. Jak kadzidlane aromaty mogą być różne. Te różnice właśnie to napiękniejsza rzecz w perfumach, można testować, poruszać się po ich świecie, kierując się węchem, ale też obserwując, bo flakony i cała otoczka zapchu też może nam wiele powiedzieć.