Ja obcy

Kto interesuje się światem mody i nie zna Muglera i jego dzieł – ten nie wie zbyt wiele o świecie zapachów. To jedna z najbardziej lubianych przez osoby młode, lubiące się wyróżniać, lubiące podkreślać swoją niecodzienną osobowość. Po latach zawiłych kompozycji i wieloskładnikowych mikstur przyszedł czas na zabójczą prostotę. Jedni kochają – drudzy nienawidzą. Nie ma chyba drugiej takiej marki produkującej perfumy, która by szokowała nie flakonem, nie odważną reklamą, czy premierowym eventem, ale samym zapachem. W dodatku – prostym zapachem.

Alien

Można go kochać, można nienawidzić, ale na pewno trzeba znać. Kompozycja tych perfum składa się z 3 składników. Tylko trzech. Jaśmin – duszący, chłodny, czasem nawet agresywny stanowi nutę głowy. Gdzieś pośrodku znajdziemy nuty drzewne, stanowiące przejście między jaśminem, a ambrą w bazie zapachu. Ambra daje ciepło. Fioletowa butelka – tak bardzo rozpoznawalna, stanowi idealne wyrażenie samego zapachu. Ciemne szkło i niecodzienny kształt podkreśla, że mamy do czynienia z prawidziwym olfaktorycznym tworem, którego niesposób odgadnąć. Sugeruje się używanie wieczorem Aliena, bo jaśminow ciężar może być zbyt przytłaczający w ciągu dnia. Budzą kontrowersje, dlatego należy być ostrożnym i testować ich zachowanie na skórze przez zakupem. To perfumy z pewnością z innej planety. Jego inne warianty, edycje limitowane, choćby tęczowa, z roku 2018 to gratka dla fanek tego dziwadła. Zwłaszcza, że flakony coraz bardziej wymyślne.

Angel

Tym razem jest na bogato. Prawie trzydzieści różnych nut zapachowych. Natłok wszystkiego. Dużo smakowitych elementów składowych. Całkowite przeciwieństwo Aliena. Angel to idealny anioł, słodki, o dużej projekcji – na szerokość skrzydeł – określany jako orientalno-waniliowy. Piękna Eva Mendes w reklamie. Jej anielska uroda bardzo dobrze pasuje do tego zapachu. Dużo słodyczy – praliny, wata cukrowa, słodki melon, karmel, lepki miód i kokos. Poważna artyleria. Nad tym ulepkiem panuje na szczęście paczula, która wraz z fasolką tonka nadaje głebi, mocy, ostrości. Zastanawiające, że zapach ten posiada niebieski flakon. Słodycz i chłodny kolor – pomysł dobry, bo wszystko do siebie w rezultacie pasuje. Niebieski to wszakże kolor nieba. Mugler wypuścił Angela na początku lat ’90, co może wydawać się szokiem, bo zapach nie jest podobny do innych kompozycji z tamtego okresu. Widać Thierry wyprzedził swoją epokę.

Aura

Zielone zapachy są dziwne. Najczęściej świeże, lekkie, roślinne. Już Marc Jacobs wypuszczając swoje Decadence udowodnił, że to nieprawda. Kolor flakonu nie zawsze podpowiada, co znajdziemy w środku. Kolejnym tego przykładem może być Aura. Zielony flakon w koształcie serca, a może raczej szmaragdowej rzeźby, niewygodnie leżącej w dłoni. Ile ten zapach wywołał kontrowersji. Ile jest sprzeczych opinii na jego temat. Ile ostrych słów krytyki. To wszystko tylko pomogło tej zielonej butelce zdobyć rozgłos i sławę. W roku 2018 wydawało się, że nic nie jest w stanie nas zszokować. I oto pojawiła się ona. Aura. Zielona Pani. Kwaśny rabarbar czyni z tego zapachu unikat. Słodka wanilia była już w perfumach wiele razy. To tak znany schemat. Mugler jednak kpi sobie z odbiorcy i dodaje liść rabarbaru. Kwaśny, chemiczny, soczysty liść. Cała reszta to tylko uzupełnienie tej orientalnej mieszanki. Są nuty drzewne i zielone. Wszystko ładnie się komponuje ze sobą. Ale rabarbar wyróżnia się i odstaje od reszty. Trwałość i projekcja – jak u Muglera – na bardzo wysokim poziomie. To typowa propozycja na wieczór. Zwraca uwagę otoczenia, na pewno nie przejdziemy obok niezuważone. Woal zapachu będzie podążał za nami jak szal. Co ciekawe, każdy z zapachów Muglera porównywany był do odświeżacza powietrza, wiele osób zarzuca im jako wadę olbrzymią moc i sztuczność charakterystyczną dla domowych zabijaczy brzydkich zapachów. To niezbyt pochlebne opinie, ale co dla jednych jest wadą, dla drugich staje się zaletą, dlatego warto przetestować zapachy samemu. Każdy inaczej odbiera zapachy, ma inny gust i pH skóry.

Womanity

Zapach, który wydaje się zbyt grzeczny i chyba przez to nazywany jest najgorszym dziełem Muglera nosi nazwę Womanity. Jest to kompozycja dość prosta, łącząca słoność kawioru, ze słodyczą figi. Niektórzy po obecności słonych nut w perfumach obawiają się zapachu ryby (sic!). Na szczęście mało kogo to spotyka, choć skóra płata różne figle. Figa to bardzo wdzięczny owoc jeśli chodzi o zapachy, jej słodycz jest często bardzo naturalna, nie trąci chemicznością, jak to bywa w przypadku innych owoców takich jak wiśnie, czy truskawki. Womianity przywodzą na myśl wybrzeże Grecji, albo wschodnie wybrzeża Morza Śródziemnego. Słona bryza niosąca zapach dojrzałych fig. Zapach ma dość mało wyszukany flakon. Wydaje się niepozorny, jasnoróżowa barwa nie oddziałuje na emocje. Jest ładny, lekko ciemniejsze postarzane srebro górnej cześci i korka dobrze pasuje do różu, ale pytanie brzmi – gdzie kolejna kontrowersja?

 

About

You may also like...

Comments are closed.